Powroty

Nadszedł ten czas, długo zwlekałam, jeszcze dłużej nosiłam się z myślą powrotu tutaj. Miałam w głowie milion myśli, miliard pomysłów i zero czasu na realizację. Ale czas to zmienić. Postanowione. Zatem na dobry początek zdecydowałam się na wpis mocno powiązany z tematem. Powroty.
Powroty są różne - łatwe i trudne, wielkie i małe, głośne i niezauważalne. Można wracać do miejsc, do ludzi, do przyzwyczajeń i uzależnień. Nie wiedzieć dlaczego zazwyczaj do tych powrotów potrzebujemy jakiejś okazji, początku nowego miesiąca, tygodnia, roku, ważnej daty. Jakoś tak łatwiej wtedy wracać i zaczynać od nowa. Wrzesień wszystkim się kojarzy z powrotem do szkoły, nieważne ile mają lat i jak dawno temu do owej placówki uczęszczali. Ja wybrałam sobie początek października na moje powroty. Powód jest dość błahy - po prostu lubię ten miesiąc. Zresztą to całkiem niezły moment, rok szkolny na dobre się jeszcze nie rozhulał, a już większość rzeczy mam poukładane. Chociaż to nie do końca prawda... Dlatego też po części swoim ogarnianiem świata wokół mnie chcę się zająć tutaj, dzielić się tym co robię, co robić planuję i co mi nie wychodzi, bo nie tylko zwycięstwami należy się dzielić, porażki są równie wartościowe. Ale wracając do... wracania.
Ja zawsze trochę się tego boję, bo z czasem związane są zmiany, a czas płynie cały czas. Zawsze wracając do szkoły boję się, że ludzie zmienili się do tego stopnia, że już się nie dogadamy, nieważne czy ostatnio widzieliśmy się tydzień temu czy dwa miesiące. Wracając na bloga bardzo się boję, że straciłam umiejętność pisania, ubierania myśli w słowa, bo uwierzcie mi, to dużo trudniejsze niż się wydaje. Czemu się tym przejmuję? Bo nie chcę tworzyć czegoś słabego.
Z drugiej strony powrót to swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Kolejny rok szkolny wiąże się z powrotem do rutyny, którą wypracowaliśmy sobie przez lata, powrót do znajomych twarzy, które tyle razy dawały nam wsparcie i powrót do pasji, z którymi na czas wakacji musieliśmy się rozstać, bo była przerwa w zajęciach. Powrót tutaj to tak jakbym zaczęła na nowo pisać pamiętnik, którego strony kolejno będę zapełniać nowymi pomysłami i działaniami, do których po latach będę mogła wrócić, którymi chcę się dzielić. Może ktoś kiedyś przeczyta któryś z tych wpisów i postanowi coś zmienić w sobie, w świecie, w swoim życiu. Oczywiście to takie tylko gdybanie, zresztą pewnie trochę przesadzone, ale to jest po części urok tych wszystkich powrotów - niepewność i nadzieja, że wydarzy się coś dobrego.
Postanowiłam, że zacznę krótko, w większości na temat. Mam nadzieję, że jest chociaż jedna osoba, która wróci tu razem ze mną. Bo dla mnie powrót to wyzwanie. A czym dla Ciebie są powroty?

Komentarze

Popularne posty